Witam,
a tak z ciekawości jak postrzegani są Polacy odwiedzający było nie było dawne rubieże Rzeczypospolitej, czy np można spotkać się z jakimiś negatywnymi reakcjami?
pozdrawiam

Ludzie, których napotkałem na swej drodze i z nimi rozmawiałem są jak to słowianie przyjaźni, pogodni i chętni do pomocy.
Kierują się dewizą : zagubionemu wskazać drogę, głodnego nakarmić, biednemu pomóc.
Mimo, że u nich się "nie przelewa" to nigdy nie odmówią pomocy potrzebującemu.
Spotkałem się natomiast z oburzeniem na temat naszego "wielkopańskiego" zachowania.
Być może w większych aglomeracjach są odpowiedniki naszej "Młodzieży Wszechpolskiej", ale negatywne reakcje to domena polityków i nieumiejętnie kierowanych grup szowinistów.

Witam...

Nic się nie zmieniło... 7 godzin na granicy? Mój wynik z roku 2004 to 11 godzin! W tym tempie zmian kibice po Euro 2012, na granicy postoją już tylko 5 godzin! Nasze podróże po Ukrainie opisałem tu: http://republika.pl/rafalby/ i tu: http://rafalby.ovh.org/index.html. Nastawienie Ukraińców do Polaków jest... różne. Z mojego pierwszego pobytu we Lwowie (2 poł. lat 90-tych) pamiętam kłopoty w porozumiewaniu się. Po polsku - brak kontaktu, po rosyjsku - brak kontaktu, po angielsku - brak znajomości języka... generalnie zła wola. Oczywiście nie u wszystkich i nie wszędzie. Uogólniając można było można sformułować zasadę: im dalej na wschód od granicy z Polską, tym lepiej. Oglądając takie obrazki: http://www.youtube.com/watch?v=3yyEwRujBrM lub czytając takie doniesienia: http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Przylaczyc-czesc-ziem-Polski-do-Ukrainy,wid,13062083,wiadomosc.html dzisiaj zastanawiałbym się nad wyjazdem... Partia Swoboda rządzi dzisiaj w administracji samorządowej na zachodniej Ukrainie. To z inicjatywy jej członków i ludzi im podobnych powstają takie kwiatki jak obelisk „bojowników” UPA na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, upamiętniający też „bohaterów” z dywizji SS Galizien. Tak, czy inaczej zazdroszczę wyjazdu i wrażeń. Żal tylko patrzeć jak niegdyś wspaniałe miejsca zamieniają się w ruinę...

Pozdrawiam

R. B.